Friday, November 07, 2008

Interview with Rzeczpospolita



Banki skuteczniejsze niż tanki

Wojciech Lorenz 14-10-2008, ostatnia aktualizacja 14-10-2008 04:21
Do jakiejś formy politycznego anszlusu Białorusi dojdzie w pierwszej połowie przyszłego roku. Kolejne cele Moskwy to Krym i być może kraje bałtyckie – przewiduje autor książki „Nowa zimna wojna” w rozmowie z Wojciechem Lorenzem







źródło: Rzeczpospolita
Edward Lucas; Nowa zimna wojna. Jak Kreml zagraża Rosji i Zachodowi; Rebis, 2008
+zobacz więcej
Rz: Kiedy zaczęła się nowa zimna wojna?

Edward Lucas: Historycy będą się długo o to spierać i zapowiada się fascynująca dyskusja. Niektórzy twierdzą, że zimna wojna się w ogóle nie skończyła. Moim zdaniem zaczęła się, kiedy Władimir Putin został prezydentem, a już kiedy był premierem pod koniec ery Borysa Jelcyna widać było, że władza wraca w ręce ludzi związanych z KGB. Zaczęła się od ostrej retoryki wobec Gruzji, aż wreszcie doszło do ataku na nią.

Niektórzy zachodni przywódcy uważają, że prezydent Gruzji sam się o to prosił, a Rosja jest niewinna.

To nie Gruzja zaatakowała Rosję, tylko Rosja Gruzję. Rosjanie długo przygotowywali prowokację, a prezydent Micheil Saakaszwili dał się wciągnąć w pułapkę, wydając rozkaz ataku na separatystów w Osetii Południowej. Rosja tylko na to czekała i natychmiast przypuściła potężne kontruderzenie, pustosząc, grabiąc i mordując mieszkańców Gruzji. Wiele zachodnich państw nie dostrzega, w jakim kierunku ewoluuje Rosja. Pokazał to szczyt NATO w Bukareszcie, gdzie sojusz nie zgodził się na przyznanie Gruzji i Ukrainie planu działań na rzecz członkostwa. Rosja zobaczyła, że podzielona jest nie tylko Unia Europejska, ale też NATO i potraktowała to jak zielone światło do działania.

Kto będzie następnym celem Kremla?

Najłatwiej byłoby z Białorusią, bo za nią nikt się nie wstawi. Bronienie Białorusi wyglądałoby na Zachodzie głupio, skoro przez tyle lat się mówiło, że rządzi nią dyktator. Założę się, że do jakiejś formy politycznego anszlusu Białorusi dojdzie w pierwszej połowie przyszłego roku. Kolejne cele to Krym i być może kraje bałtyckie. Dzięki licznej rosyjskiej mniejszości są łatwym obiektem prowokacji. Rosja powie np., że jej obywatele są prześladowani i zacznie popierać tworzenie milicji obywatelskiej. Naturalnie władze będą próbowały je rozbroić, a wtedy Rosja wystąpi w obronie mieszkańców z rosyjskimi paszportami.

Pisze pan, że dotąd NATO nie miało dokładnych planów obrony nowych członków przed atakiem Rosji.

Plany były dość ogólnikowe i dotyczyły raczej eskalacji konfliktu politycznego niż militarnego. Nikt nie zakładał, że może dojść do wojny z Rosją, która była traktowana jako partner.

Francja daje do zrozumienia, że nie jest gotowa umierać za Gruzję, więc lepiej jej nie przyjmować do NATO. Myśli pan, że sojusz byłby gotów użyć siły w obronie krajów bałtyckich lub Polski?

Lepiej nie podważać gwarancji związanych z artykułem piątym poprzez podawanie go w wątpliwość. To błąd, który robią politycy niektórych nowych krajów członkowskich. Polska zamiast zabiegać o bazy NATO, powinna powtarzać, że każda jej jednostka wojskowa to jednostka NATO. Nie wiemy, czy Ameryka byłaby gotowa zaryzykować trzecią wojnę światową nie tylko w obronie Tallina czy Rygi, ale także Warszawy czy Londynu. Ale Amerykanie konsekwentnie podkreślają, że artykuł piąty daje pełne gwarancje, a poza tym sporo teraz robią, aby te gwarancje wzmocnić. Niepokoi mnie natomiast niedawny sondaż w „Financial Times”, z którego wynika, że Niemcy nie poparliby użycia siły w obronie państw bałtyckich. Jestem pewien, że Brytyjczycy nie mieliby takich wątpliwości z prostego powodu: często jeżdżą do krajów bałtyckich i interesują się ich historią. To pokazuje, że w ramach sojuszu można podejmować tzw. miękkie działania, które spowodują, że będziemy się czuli ze sobą związani i za siebie odpowiedzialni. Polska też ma w tej sprawie sporo do zrobienia.

Czy grozi nam odbudowanie systemu totalitarnego w Rosji?

W Rosji nikt nie próbuje wskrzeszać komunizmu, bo jako system się on skompromitował. Ale stworzono nowy system, tzw. kapitalizm kolesi, w którym powiązania i znajomości są ważniejsze od konkurencji, a Kreml sprawuje kontrolę nad gospodarką. Putin i Miedwiediew wiedzą, że wykorzystując gospodarkę, mogą lepiej umacniać wpływy, niż robiąc to środkami militarnymi.

Rosja nieprzypadkowo zaoferowała właśnie gigantyczną pożyczkę Islandii, która zbankrutowała. Islandia ma ogromne geostrategiczne znaczenie. Banki są skuteczniejsze niż tanki. Aby odwrócić uwagę obywateli od tego, w jak niedemokratycznym kraju żyją, władze próbują im pokazać, jak wielkie osiągnięcia Rosja ma na arenie międzynarodowej.

Czy musimy się pogodzić z tym, że Rosja będzie się umacniać w opozycji do Zachodu?

Nie wyobrażam sobie, aby Rosja w długiej perspektywie mogła być sojusznikiem Chin czy świata muzułmańskiego. Rosja bardziej niż Japonia należy do świata zachodniego. Ale na razie swój system rządzenia oparła na strachu. Przeciwników politycznych wsadza się do psychuszek, od czasu do czasu przeprowadza się pojedyncze zabójstwa polityczne. To wystarczy, aby zastraszyć media i biznesmenów.

Ostatnie działania spowodowały, że zastraszeni są też sąsiedzi Rosji. Zachód musi się temu przeciwstawić. Musi ograniczyć napływ rosyjskiego kapitału, który przecież nie powstał w warunkach normalnej konkurencji, na swój teren. To byłby pierwszy krok do demontażu tego systemu. Na razie mamy na Zachodzie do czynienia z mechanizmem, który nazywam schroederyzacją. Wielu zachodnich przywódców i biznesmenów uważa, że zyski ze współpracy są zbyt duże, aby można było ją ograniczać.

Edward Lucas; Nowa zimna wojna. Jak Kreml zagraża Rosji i Zachodowi; Rebis, 2008

Edward Lucas jest publicystą „The Economist”. Był korespondentem miesięcznika w Europie Środkowej i Wschodniej. Dziś nakładem wydawnictwa Rebis ukazuje się jego książka „Nowa zimna wojna. Jak Kreml zagraża Rosji i Zachodowi”


2 comments:

olli said...

Hello, I'm sorry, but the translation in French at least is not giving the translation for the Polish text. If you would have a translation some time, I would be glad to read it.

olli said...

I puzzled this link together (google sees your page as English text. I gave the source page polish (pl) in the link here, resulting in a 'proper' translation.

English translation:
http://translate.google.com/translate?hl=en&sl=pl&u=http://edwardlucas.blogspot.com/2008/11/interview-with-rzeczpospolita.html

French:
http://translate.google.com/translate?hl=fr&sl=pl&u=http://edwardlucas.blogspot.com/2008/11/interview-with-rzeczpospolita.html

Portuguese:
http://translate.google.com/translate?hl=pt&sl=pl&u=http://edwardlucas.blogspot.com/2008/11/interview-with-rzeczpospolita.html

... change the two-letter language code in the address to du (german), ko (koran), it (italian), ja (japanese) similarly like in the url's given.

Greets!